DZIEJE ŁOWICKICH BERNARDYNEK – spis treści
Klasztor w okresie zaborów |
Wiek
XVIII Łowicz kończy pod zaborem pruskim. Prusacy weszli do miasta 1 marca
1793 roku i panowali tu przez 13 lat, kasując i niszcząc m.in. klasztor bernardynów.
W początkach panowania pruskiego miasto zostało skrupulatnie spisane.
Klasztorów męskich wymieniono pięć oraz jeden żeński, w których zastano 54
mnichów i 15 mniszek. Było wśród nich 14 dominikanów, 24 bernardynów i 15
bernardynek, 5 bonifratrów, 11 pijarów oraz misjonarze św. Wincentego a
Paulo. Spośród bernardynów najbardziej znany był o. Rafał Morowicz,
lektor teologii w Łowiczu, który prowadził znakomitą kronikę wydarzeń
porozbiorowych, w tym insurekcji kościuszkowskiej – dziś cenne źródło dla
historyków Łowicza. Dla
bernardynek łowickich początek zaborów wiązał się z potrójną uciążliwą
zależnością prawną: od miejscowych władz kościelnych i cywilnych oraz od
władz zakonnych. Zgoda tych trzech władz była wymagana przy przyjmowaniu do
klasztoru, przeprowadzaniu ceremonii obłóczyn, profesji zakonnej,
kanonicznych elekcji przełożonej. Z protokołu wyborów przełożonej 11 sierpnia
1800 roku dowiadujemy się, że o pozwolenie na przeprowadzenie wyborów trzeba
było wystarać się u władz pruskich regionu warszawskiego. W protokole
tym sporządzonym przez przewodniczącego wyborom o. Rafała Morowicza
czytamy, iż odbyły się one „za Konsensem od Najjaśniejszej Kamery Warszawy
wyjednanym i za Łaskawą Benedykcją J. O. Książęcia Ignacego Krasickiego Arcybiskupa Gniezna,
Protektora i Dobrodzieja Najosobliwszego.” Wybór musiał być też zatwierdzony
przez Kamerę Warszawską. Pod panowaniem pruskim u bernardynek łowickich nie
odbyła się ani jedna uroczystość obłóczyn czy profesji zakonnej. Jeszcze w
roku 1796 miasto z zagarniętymi dobrami prymasowskimi przeszło na własność
króla Prus. Podobnie bernardynkom odebrano dobra, stanowiące podstawę ich
utrzymania. Informuje nas o tym dokument z roku 1829, w którym przełożona
Laurencja Kopkówna pisze: „Fundusze klasztoru tego
były niegdyś dwie wsie, Słup i Modła, które za rządu Pruskiego na kompetencję
szczupłą 359 złotych groszy 7 na kwartał, zamienione zostały.” Klasztor
zmuszony był więc rozwinąć tradycje kwestarskie jak prawdziwy franciszkański
zakon żebraczy. Tę funkcję kwestarza po bliższych i dalszych wsiach pełnił
brat zakonny bernardyn. Drobniejszą kwestą zajmowały się tercjarki
mieszkające przy klasztorze. Prusacy
co jakiś czas lustrowali łowickie klasztory w zamiarze adaptowania budynków
klasztornych dla własnych celów. W 1804 roku zadecydowano o umieszczeniu
niemieckiej szkoły w klasztorze bernardynów. W sierpniu dokonano splantowania
cmentarza przy kościele bernardyńskim, skąd kości zmarłych przeniesiono
uprzednio do grobu za kaplicą Matki Boskiej. W tym też miesiącu Fryderyk
Wilhelm podpisał dekret postanawiający przejęcie klasztoru na gimnazjum, a
zakonnikom wyznaczono termin 14 dni na opuszczenie klasztoru. Dzięki
interwencji Radziwiłłów z Nieborowa oraz sufragana łowickiego Grzegorza
Zachariasiewicza odwleczono wykonanie dekretu do 30 marca 1806 roku.
Ruchomości konwenckie i kościelne prowincjał
rozdzielił między 14 klasztorów bernardyńskich, a część sprzedano okolicznym
kościołom parafialnym. Do kościoła sióstr przeniesiono dwa ołtarze oraz
mniejsze ruchomości jak np. portret fundatora bernardynów prymasa Jana
Gruszczyńskiego. Pozostała tylko wspaniała biblioteka klasztorna licząca
około pięciu tysięcy woluminów, którą Prusacy zdewastowali, podobnie jak
zniszczyli liczne pomniki kultury znajdujące się w kościele klasztornym.
Część ocalałych książek za zezwoleniem władz przeniosła do konwentu sióstr
ówczesna przełożona Józefa Rykaczewska. Z papierów
po bernardynach przechowywanych
później przez łowickich misjonarzy wiadomo, że w podziemiach bernardyńskiego
kościoła spoczęło 126 kapłanów, 22 kleryków i 70 braci. Kilka miesięcy
później Prusaków w Łowiczu już nie było. W listopadzie wkroczyły do
Łowicza wojska francuskie, a klasztor pobernardyński przeznaczono na koszary.
Przechodził on potem tam i z powrotem z rąk władz wojskowych do rąk władz
szkolnych kilkakrotnie, ostatecznie służy dziś celom uczelnianym. Niedługo
po kasacie bernardynów łowickie zakonnice przeżyły kasatę siostrzanego
klasztoru na Pradze pod Warszawą. W związku z projektem ufortyfikowania Pragi
(był to okres Księstwa Warszawskiego), minister Feliks Łubieński nakazał
bernardynkom 26 sierpnia 1808 roku opuścić klasztor przeznaczony do
zburzenia. W sprawie translokacji siedmiu zakonnic klasztoru praskiego oraz
rozrządzenia dochodów zniesionego klasztoru prowadzona była korespondencja
pomiędzy „J. W. Nominatem Sufraganem Łowickim i Viceadministratorem
Diecezji Warszawskiej Grzegorzem Zachariasiewiczem a J. Wiel.
Ministrem Wewnętrznym i Religijnym Księstwa Warszawskiego S. Łuszczewskim.”
Sufragania łowicka została ustanowiona w roku 1781 i ustała wraz ze śmiercią
w roku 1868 ostatniego sufragana łowickiego, którym był Henryk hr. Plater. W
latach sufraganii Łowicz posiadał własny konsystorz. Pod koniec
Rzeczypospolitej i pod zaborem pruskim sufragania łowicka należała do
Archidiecezji Gnieźnieńskiej. W latach Księstwa Warszawskiego odwołuje się
już do administracji kościelnej warszawskiej, choć erygowanie Archidiecezji
Warszawskiej nastąpiło dopiero w roku 1818 w Królestwie Kongresowym.
Bernardynki łowickie również od czasu Księstwa Warszawskiego podlegały
administracji kościelnej warszawskiej a w roku 1818 weszły pod jurysdykcję
arcybiskupów warszawskich. Odnośnie sprawy przeniesienia praskich bernardynek
oraz podziału funduszu, 24 października 1808 roku Minister Wewnętrzny i
Religijny S. Łuszczewski wydał decyzję aprobującą plan viceadministratora
archidiecezji warszawskiej. Z listu sufragana Grzegorza Zachariasiewicza do
kanonika i sędziego surrogata łowickiego Teodora
Wiesiołowskiego dowiadujemy się: „...Podług tego układu wypadło, że cztery
Siostry pomienionego klasztoru mają się połączyć na zawsze z Siostrami Panien
Łowickich, trzy zaś mają pozostać przy Zgromadzeniu Panien Bernardynek
Warszawskich. Że zaś i fundusze klasztoru Praskiego, czyli dochód z tychże
tak są podzielone, aby trzy siódme części dostawały się Warszawskiemu, a
cztery siódme części Łowickiemu Panien Bernardynek Zgromadzeniu, a Panna Wilgefortis najświadomsza
wszystkiego najstaranniej zaradzić potrafi o tychże i odbieraniu w czasie i
prawnym dochodzeniu w potrzebie...” Poleca też w liście, by spowiednik sióstr
łowickich był mediatorem między zakonnicami łowickimi i praskimi i by te
ostatnie postarał się jak najprędzej wprowadzić do klasztoru. Tymczasem
w oczekiwaniu na praskie siostry łowicka przełożona, s. Tekla Zaborowska,
wpadła w małą panikę. Ogarnęła ją obawa, że klasztor będący teraz w trudnej
sytuacji ekonomicznej nie zdoła utrzymać wspólnoty powiększonej o zakonnice
praskie. Pisze zatem list z końcem 1808 roku do Prefektury Sochaczewskiej
(Łowicz należał wtedy do Obwodu Sochaczewskiego), przedstawiający
sytuację klasztoru: „Klasztor
Panien Bernardynek w Łowiczu fundował J. W. Marcin Sadowski
Kasztelan Gostyński Roku 1650 na zakonnic 24 zapisawszy temu klasztorowi dwie
wsi Słup i Modła. Tę fundację przyjął i aprobował J. O. Książę Maciej
Łubieński Arcybiskup Gnieźnieński Prymas i Zakonne Panny wprowadził.
Utrzymywała się ta liczba zakonnic dość długo i Ubogie Panienki w równej a
czasem i w większej liczbie na zakonnym chlebie edukowały; aż gdy odebrano
dobra i liczba zakonnic zmniejszyła się do połowy, i ubogich Panienek
świeckich niewiele się mieści. Bierzem kompetencyj na cały rok 1436 złotych Polskich gr 24, z tego wpłacamy podymnego na dwie raty zł 117,
chociaż tylko wszystkich kominów mamy 13. Ofiary dajemy na dwie raty zł 311 gr 12. Cały podatek wynosi zł 428 gr
12; z tego utrzymanie się zakonnic 12, które się specyfikują:....” – tu
następuje lista 12 zakonnic i 2 tercjarek. „Nowicjat
jest w tym klasztorze, ale próżny, bo i Profeski ledwie się wyżywią. Akcyzę
bez bonifikacji opłacamy, za którą wszystkie klasztory tak Męskie, jako i
Białogłowskie bonifikację odbierają. Że klasztor Panieński na Pradze
rozebrano, wyznaczono do naszego klasztoru Łowickiego Profesek 4, których
imiona i przezwiska nie są nam wiadome, jedna z nich jest ślepa, dla tej
osobno trzeba chować usłużenie. Utrzymujem dwóch
Zakonników Bernardynów: Ks. Edwarda Grabowskiego dla codziennych Mszy i
innych usług duchownych, i Brata Jana Wiekrasza
kwestarza. Chowamy chłopca dla Ks. spowiednika, dwóch parobków dla
sprowadzenia drew z odległych Borów szlacheckich. Także do kuchni, prania i
innych robót sześć dziewek; Dziada i Babę przy kościele, a to z małych
naszych posażnych prowizyi, od których nie chcą nam
wypłacać po pięć od sta według ustawy Roku 1496 tylko po półczwarta,
a my od tych prowizyjków po 5 od sta
opłacamy. Miałyśmy
przyrzeczenie Rządu przeszłego reparacją dachów, to nie doszło, a nam na
głowy ciecze. To rzetelnie podajemy Prześwietnej Prefekturze Sochaczewskiej i
własnemi podpisujemy rękamy.” Ostatecznie,
13 stycznia 1809 roku dotarły do Łowicza cztery praskie bernardynki,
siostry: Wilgefortis Scharbonie,
Małgorzata Urbankiewiczówna, Michalina Turska i
Teresa Francon. Szybko okazało się, że była
przełożona praska, s. Wilgefortis Scharbonie jest bardzo sprawna organizacyjnie i
gospodarczo. Dla łatwiejszego wyegzekwowania funduszy praskiego klasztoru,
jeszcze tego samego 1809 roku na kanonicznej elekcji 17 sierpnia, łowickie
siostry wybrały ją na przełożoną konwentu łowickiego na okres jednej
kadencji. Sprawa otrzymania części dochodów byłego klasztoru praskiego
okazała się nie taka prosta i ciągnęła przez wiele lat z różnym skutkiem,
zwłaszcza sprawa sprzedaży części wsi Brudno będącej własnością klasztoru
praskiego. Tejże przełożonej s. Wilgefortis Scharbonie przypadło w udziale ratowanie kościoła
bernardynek łowickich przed zawaleniem. Już od stu lat sklepienie murowane
nawy pęknięte było wzdłuż kościoła, ale w roku 1812 rozpadnięcie było tak znaczne,
że Urząd Łowicki na rozkaz Rządu Warszawskiego kościół zamknął. Na Mszę św.
odprawianą przed głównym ołtarzem wierni przechodzili przez korytarz
klasztorny. Sklepienie rozebrano i staraniem s. Scharbonie
został założony drewniany sufit w nawie oraz zreperowane mury. Sufit ten
przetrwał ponad sto lat i dopiero w pierwszej połowie XX wieku przywrócono
pierwotne sklepienie, stosując konstrukcję żelbetonową. Sklepienie
prezbiterium pozostało oryginalne. Wiek
XIX to nieustanne zmaganie się bernardynek łowickich z ograniczeniami
nakładanymi przez rządy zaborcze i brutalną ingerencją władz świeckich w
wewnętrzne sprawy klasztoru. Po okupacji pruskiej i kilkuletnich przemarszach
wojsk francuskich przez Łowicz, 8 lutego 1813 roku, po klęsce Napoleona i
upadku Księstwa Warszawskiego, do miasta weszli Rosjanie. Pod panowaniem
rosyjskim Łowicz pozostanie aż do pierwszej wojny światowej. W
myśl Reskryptu Komisji Województwa Mazowieckiego z dnia 20 października 1818
roku, w łowickim klasztorze bernardynek w dniu 4 stycznia 1819 roku dokonano
komisyjnie dokładnego opisu terenu klasztornego z jego zabudowaniami,
przeprowadzono śledztwo odnośnie dochodów oraz wywiad w sprawach zakonnych.
Protokół, obejmujący kilkanaście stron wszelkich informacji o klasztorze,
podpisany został przez delegowanych komisarzy ks. Wojciecha Zawadzkiego i
Wawrzyńca Janowskiego. Oto jego fragmenty: „...Po
odczytaniu Wielebnej I. P. Laurentii Kopkównie Przełożonej Zgromadzenia P.P. Bernardynek w
Łowiczu posiadacza funduszów w obecności Burmistrza Miasta Łowicza instrukcji
przez Komisję Rządową Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego z dnia 7
października 1817 roku w tym przedmiocie wydanej – również po złożeniu przez tąż dokumentów lokację sum wyjaśniających, wezwaną
została do opowiadania statystycznego sytuacji klasztoru i kolejno
wyjaśnienia wszelkich intratę czyniących funduszów, o których następnie
mówiła, iż: Klasztor
ten sytuowany w mieście Łowiczu ... jest reguły św. Franciszka – fundacji
niegdyś Marcina Sadowskiego Kasztelana Gostyńskiego w roku 1650, ... z
odpustami sześcioma: 1-szy na świętego Antoniego, 2-gi na Porcjunkulę,
3-ci na świętą Klarę, 4-ty na świętego Franciszka, 5-ty na świętą Elżbietę,
6-ty na N.M.P. Niepokalanego Poczęcia. Naczelnik czyli Generał tego
Zgromadzenia nazywa się Cyryl de Alemada – mieszka
ciągle w Madrycie, obierany na lat sześć. Przełożony Prowincjalny
nazywa się Hiacenty Kuźmicki, mieszka
w Piotrkowie i po klasztorach swojej Prowincji obierany na lat trzy
przez Gwardianów i Definitorów na Kapitule. Nosi tytuł Prowincjała.
Przełożona klasztoru nazywa się Laurencya Kopkówna obierana na lat trzy przez Zgromadzenie jednego
konwentu, nosi tytuł Matki. Zgromadzenie to składa się z jednej Przełożonej,
jednej Wikarii i 9 zakonnic profesek, razem 11
osób. Użyteczność tego Zgromadzenia jest edukacja osób płci żeńskiej. Realności
funduszów tego klasztoru składają się: -
z ogrodu przy klasztorze morgów Chełmińskich 2, jako
rola żytnia przednia, na której po pierwszym nawozie pszenicę siać można, do
klasy 3-ej, -
z Łąk Kostkowskich zwane,
morgów Chełm. 2, Prętów kw. 7, które jako błotniste lepsze, do klasy 4
podane. Kompetencje
ze Skarbu za odebraną wieś Słup pobiera klasztor rocznie zł 1436 gr 28. Od sum posagowych, złp
43.400 w różnych miejscach lokowanych, otrzymuje klasztor procentów zł
2205. Z kwesty dochód roczny jest następujący: Pszenicy korcy
warszawskich 3 Żyta 15 Grochu 12 Jęczmienia 12 Tatarki 6 Cieląt sztuk 16 ” Drugiego
dnia dochodzenia sprowadzono znawców gospodarstwa, którzy urzędowo
potwierdzili, iż przełożona klasztoru ogród i łąki zaliczyła do właściwych
klas gruntu. Następnie spisano skrupulatnie cały sprzęt kościelny. Ostatniego,
trzeciego dnia opisano wszystkie zabudowania: q „Kościół
murowany, dachówką kryty z facjatą, w której dzwonków małych 2. Długość łokci
55, szerokość łokci 28. Posadzka z flisów. Sufit – połowa z tarcic –
a połowa sklepiony. Z zakrystiami dwoma i skarbcem po prawej
stronie. Ołtarzy drewnianych 8 – ambona drewniana, chór murowany na którym pozytew. q Klasztor obok
kościoła murowany w czworobok, o jednym piętrze, dachówką kryty, długość
łokci 47 – szerokość łokci 41, w którym na dole korytarzy 4, refektarz 1,
piekarnia 1, kuchnia 1, komora 1 i cel 2. Pieców na dole kaflowych 4.
Posadzki z tarcic, sufity sklepione. Na pierwszym piętrze korytarzy 4, cel
25, w których pieców kaflowych 12, kominów nad dach murowanych 11. Podłogi i
sufity z tarcic. Klasztor ten potrzebuje reparacji dachu. q Dzwonnica o
czterech słupach, gontami kryta, w której dzwon średniej wielkości 1.
Potrzebuje reparacji dachu. q Drwalnia z drzewa
tartego w słupy gontami kryta dług. łokci 56, szer. łokci 7. q Obora, wozownia i
stajnia, pod jednym dachem z drzewa tartego w słupy, gontami kryta dług.
łokci 55, szer.łokci 9. q Browarek z drzewa
tartego w słupy, gontami kryty, dług. łokci 30, szer. łokci 10. q Dom w podwórzu
dla X. Spowiednika, z drzewa tartego w węgieł, gontami kryty, łokci 17 długi
– szeroki 9 łokci, o jednej izbie. Piec kaflowy. Podłoga i pułap z tarcic.
Komin nad dach murowany. q Dom dla czeladzi
w podwórzu z drzewa tartego w słupy, słomą kryty o jednej izbie. Dług.
łokci 16 – szer. łokci 8. Piec z cegły. Podłoga z gliny. Komin lepiony. q Dom drewniany
przy bramie, w słupy słomą kryty o jednej izbie dług. łokci 12 – szer.
łokci 8. Piec z cegły. Pułap z tarcic. Komin murowany. Wszystkie
zabudowania drewniane potrzebują przestawienia z dodaniem materiałów i są
wraz z klasztorem i kościołem z jednej strony murem a z trzech stron parkanem
obwiedzione. (...) Dzisiejszy
stan tego klasztoru porównywując z dawniejszymi
wiadomościami znajdują delegowani w stanie gorszym, a zwłaszcza, że mimo
cząstkowej przez Przełożoną reparacji, jaka z szczupłych tego Zgromadzenia
dochodów podejmowaną być może – wszelkie zabudowania przy klasztorze są
zdezelowane i do upadku zbliżone. – Na czym protokół kończą. (podpisano) X
Wojciech Zawadzki Kom. Del. Wawrzyniec Janowski Kom. Del.” W
roku 1821 przy przyjmowaniu kandydatki do klasztoru pojawiła się notatka
„za otrzymaniem pozwolenia od Wysokiej Komissyi
Rządowej Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego”. Zaś przy oblekaniu w
habit nowych sióstr za każdym razem notowano „na Mocy Pozwoleń Władzy
Archidiecezjalnej, Zakonnej i Cywilnej”. Mimo wszelkich trudności w pierwszej
połowie XIX wieku zdołało złożyć profesję zakonną 14 nowych sióstr. Natomiast
w drugiej połowie XIX wieku zezwoleń na śluby zakonne już nie było; złożyła
je tylko jedna chora nowicjuszka na kilka dni przed śmiercią. Opiekę duchową
nad klasztorem do roku 1884 sprawowali, mimo odebranej jurysdykcji, osobiście
bernardyni. Obrzędom obłóczyn i profesji przeważnie przewodniczył z
upoważnienia prowincjała gwardian łęczycki lub miejscowy spowiednik sióstr,
natomiast kanonicznym elekcjom jako „Delegat Generalny” – często sam
prowincjał lub sekretarz prowincji. Ilekroć wyborom przełożonej przewodniczył
prowincjał, pisał w protokole określenie „Klasztoru Naszego Łowickiego”
Sióstr Bernardynek. Mimo że wypadki polityczne zniszczyły dawne struktury
zakonne, klasztor łowickich bernardynek prowincjał nadal traktuje jako
integralną cząstkę Prowincji Braci Mniejszych. Tak piszą delegaci generalni –
prowincjałowie: Franciszek Grzątkiewicz (1822 r.),
Piotr Błachowicz (1835 r.), Franciszek Morański (1852 r.), Marian Świtalski (1858 r.), Michał
Łukomski (1861 r.). W
roku 1820 Łowicz zostaje stolicą nowo wytyczonego regionu – Księstwa
Łowickiego. Administracja Księstwa ma siedzibę w Łyszkowicach. Decyzją cara
Aleksandra I dobra Księstwa Łowickiego stają się własnością jego brata
Wielkiego Księcia Konstantego. Po śmierci Konstantego i jego żony będą
własnością kolejnych carów. Czasy
są coraz trudniejsze, ale przecież jest jeszcze własny kościół, a w nim tabernakulum
z żywym Bogiem, któremu można wyśpiewywać chwałę w dzień i w środku nocy.
Siostry wielbią Boga słowami kapłańskiego brewiarza i zanoszą błagania za
Ojczyznę rozciętą na części i uciśnioną. Jeszcze mogą cieszyć się pracą z
młodzieżą żeńską, przekazując jej nie tylko wiedzę i umiejętności, ale przede
wszystkim ucząc wiary katolickiej jako fundamentu życia. Obecna pensja
bernardynek łowickich to już nie nauczanie początkowe jak w XVIII wieku, lecz
wykład przedmiotów szkolnych. W życiorysie błogosławionej łowiczanki
Bolesławy Lament, założycielki Misjonarek Świętej Rodziny, czytamy, iż matka
jej Łucja Lament z domu Cyganowska miała jak na owe
czasy wysokie wykształcenie – ukończyła prywatną pensję u sióstr bernardynek
w Łowiczu. Zdobytą na pensji wiedzę starała się przekazać swoim dzieciom,
które już nie miały możliwości takiej nauki. Bolesława urodzona w roku 1862
uczęszczała do progimnazjum rosyjskiego, gdyż bernardynkom w latach
sześćdziesiątych odebrano prawo do nauczania. Jeszcze w roku 1862 przełożona
m. Serafina Wojtasiewicz zamieniła szkółkę prywatną na 5-klasową pensję
wyższą, na której były wykładane języki, literatura polska, rosyjska,
francuska, niemiecka, historia polska, historia i geografia rosyjska,
geografia ogólna, arytmetyka, historia naturalna, kaligrafia, rysunki, muzyka
i roboty ręczne. Kierowniczką pensji była s. Franciszka Taranczewska. Na
razie trzy klasy miały zatwierdzenie urzędowe. W roku 1864 w internacie
mieszkało 20 dziewcząt a 35 było przychodzących. W
czasie ogólnej wizytacji szkół pijar ks. Adam Jakubowski 30 maja 1864 roku
wizytował również Pensję Bernardynek i pozostawił w księdze wizytacyjnej
zapis: „Znalazłem nie tylko wzorowy porządek, troskliwość o uczennice, nie
tylko nauki jak najlepiej wykładane, ale postęp uczennic tak wielki, jakiego
gdzie indziej widzieć mi się nie dało. Pensja niedawno założona nie ustępuje
w niczym najlepszym szkołom w kraju.” W dniu 18 lipca tegoż roku rektor Szlezygier, inspektor szkoły ogólnej powiatowej, zapisał
po odbytym egzaminie ze wszystkich planem przewidzianych przedmiotów: „...
okazał się postęp wielki; gorliwość i troskliwość p. Serafiny Wojtasiewicz
oraz mistrzyni p. Franciszki Taranczewskiej jednają im wielkie prawo
do wdzięczności ze strony rodziców, powierzających swe dzieci temu
zakładowi.” przełożona
klasztoru m. Serafina Wojtasiewicz (1822-1904) i kierowniczka
pensji s. Franciszka Taranczewska (1821-1898) fotografia z
roku 1862 M.
Serafina Wojtasiewicz planowała dobudowanie do klasztoru osobnych pomieszczeń
dla pensji i zamianę jej na zakład 6-klasowy, lecz w marcu 1865 roku
zabroniono zakonnicom zajmować się edukacją młodzieży. Pensja pod kierunkiem
osoby świeckiej istniała w klasztorze tylko do końca roku szkolnego.
Równolegle z nauczaniem dziewcząt bernardynki łowickie w XIX wieku zajmowały
się wychowaniem gromadki sierot. Zachowały się pisma urzędowe Administracji
Księstwa Łowickiego kierujące osierocone dziewczęta na wychowanie do
klasztoru sióstr. Ostatnie takie pismo jest z roku 1864, należy więc
przypuszczać, że wraz z odebraniem praw do nauczania odebrano też zakonnicom
prawo do wychowywania i sierociniec zamknięto. Zaczynały
się represje wobec zakonów i duchowieństwa za zaangażowanie się Kościoła
Katolickiego w powstanie styczniowe. Postanowieniem Rządu Rosyjskiego z dnia
28 listopada 1864 roku cały majątek bernardynek, podobnie jak innych
klasztorów, został skonfiskowany i stał się własnością skarbu państwa. Nie
tylko lokowane na dobrach sumy pieniężne, dające podstawę utrzymania, ale
również budynek klasztorny i kościelny wraz z całym sprzętem i terenem
należącym do klasztoru przeszły na własność skarbu państwa. W kwietniu 1865
roku nastąpiła komisyjnie „czynność zajęcia w zawiadywanie Skarbu Królestwa
majątku do klasztoru pp. Bernardynek w Łowiczu należącego”; spisano i
wyceniono cały inwentarz, pozostawiając siostrom jedynie rzeczy osobistego
użytku. Klasztor władze uznały za „nieetatowy”, nowicjat zamknięto, wspólnota
sióstr została skazana na wymarcie. Po ponownym wyborze na przełożoną w roku
1864 s. Serafiny Wojtasiewicz, nie było już pozwoleń na odbywanie kapituł
wyborczych. Rząd rosyjski potwierdził matkę Serafinę na dalsze urzędowanie,
które sprawowała przez 37 lat do ostatecznej likwidacji klasztoru. Do
czasu wydania dekretu kasacyjnego pozwolono siostrom mieszkać w klasztorze i
sprawować służbę Bożą w ograniczonym wymiarze. O każdym uroczystym
nabożeństwie należało wcześniej powiadomić Magistrat miasta Łowicza. Rząd
przeznaczył po 40 rubli rocznie na utrzymanie każdej zakonnicy. Należność za
każdy tercjał roku przełożona miała odbierać co
cztery miesiące w Kasie Powiatowej w Łowiczu. Konsystorz Generalny
Archidiecezji Warszawskiej pismem z dnia 18 maja 1865 roku powiadamia
przełożoną Bernardynek: „Komisja
Rządowa Spraw Wewnętrznych i Duchownych ... doniosła, iż Komitet Urządzający
wyznaczył poczynając od 1-go stycznia r.b. fundusze
potrzebne na utrzymanie Nabożeństwa w kościołach należących do klasztorów
żeńskich, a mianowicie dla klasztoru PP. Bernardynek w Łowiczu
(rocznie): 1. Kapelanowi razem
i Spowiednikowi – rubli 120 2. Organiście 75 3. Pomocnikowi
Organisty 30 4. Posługaczowi i
babie 15 5. na światło, wino,
kadzidło 30 6. na bieliznę,
ornaty i inne potrzeby 30 _____________ razem
rubli 300 ” Prócz
tego na wniosek powyższej Komisji Rządowej w roku 1867 Namiestnik Królestwa
Polskiego zgodził się na wypłacanie raz do roku dodatkowego wsparcia,
proporcjonalnego do liczby osób zakonnych, które mogło być zużytkowane na
remonty, zakup potrzebnych materiałów, sprzętów lub na potrzeby sióstr.
Przełożona jednak musiała złożyć dokładny rachunek i udowodnić kwitami jak
rozporządziła tym dodatkowym funduszem. Tymczasem
jeszcze w grudniu 1864 roku przeniesiono z Warszawy do klasztoru bernardynek
w Łowiczu 20 klauzurowych felicjanek. Felicjanki to zakon franciszkański,
założony w celach apostolskich i charytatywnych przez matkę Angelę Truszkowską pod kierownictwem kapucyna o. Honorata
Koźmińskiego. 17 grudnia 1864 roku władze carskie, w ramach represji
popowstaniowych, kasują Zgromadzenie Felicjanek w całym Królestwie Polskim.
Siostry czynne zmuszone są do zdjęcia habitów i rozejścia się do domów
rodzinnych. Felicjanki klauzurowe natomiast wywiezione zostają do Łowicza, do
klasztoru Panien Bernardynek. Na życzenie o. Honorata znalazła się w Łowiczu
również matka Angela. Podstawą życia zarówno felicjanek jak i bernardynek
jest Reguła Trzeciego Zakonu św. Franciszka z Asyżu; ta sama
franciszkańska duchowość, więc nietrudno porozumieć się obu wspólnotom.
Dzielna matka Serafina Wojtasiewicz przez najbliższe sześć lat będzie musiała
rozszerzyć swe serce i matkować obu wspólnotom. Nie będzie jednak wiedziała,
że do wigilii roku 1864 zasiądą z nią wśród przybyłych felicjanek trzy
przyszłe przełożone trzech nowych zakonów franciszkańskich w Polsce. One same
o tym nie wiedziały, wszystko było na razie w planach Bożych. Dzieło
matki Angeli zostało zniszczone. Jednak już 8 września
1865 roku otrzymuje wiadomość, że ocalała jedna placówka felicjańska
w Krakowie, gdyż kasata nie obejmowała Galicji, a rząd austriacki potwierdził
zgromadzenie. Ciężka choroba nie pozwala jej podjąć podróży od razu, ale w
maju 1866 roku dotrze do Krakowa i pokieruje dalszym rozwojem zgromadzenia. Drugą
z grona przybyłych felicjanek, którą Bóg powoła na fundatorkę polskich
Franciszkanek od Najświętszego Sakramentu będzie s. Katarzyna – Ludwika Mórawska. Czuła ona wyraźnie powołanie do życia
kontemplacyjnego i klauzurowego, nie widząc jednak żadnych perspektyw dla
klauzurowych felicjanek skazanych, podobnie jak bernardynki, na wymarcie,
emigruje do Francji. Tam poznaje nowopowstały zakon Franciszkanek od
Najświętszego Sakramentu. Jest to III zakon regularny św. Franciszka
z Asyżu, którego głównym celem jest wieczysta adoracja Chrystusa
Eucharystycznego i szerzenie czci Najświętszego Sakramentu. W tym zakonie
składa śluby wieczyste jako s. Maria od Krzyża Morawska i w roku 1871
zakłada pierwszą fundację w Polsce. Czyni jednak starania, by polska gałąź
zakonu mogła żyć w oparciu o regułę II Zakonu św. Klary. Przejście z III
do II zakonu nastąpi w roku Trzecią
felicjanką, której Bóg da łaskę ufania wbrew nadziei, będzie s. Izabela
Lebenstein. Nie wyemigruje, lecz będzie trwać w Łowiczu, wspierając na duchu współsiostry. O. Honorat Koźmiński odwiedzi
osobiście klauzurowe felicjanki w łowickim klasztorze w roku 1868 i 1870,
napisze dla nich Konstytucje, według których będą żyły jako pierwsza polska
wspólnota Kapucynek. Wytrwa ich w Łowiczu 13, w tym dwie tercjarki
kapucyńskie. W wyniku starań o osobny klasztor otrzymają nakaz przeniesienia
się do Przasnysza do konwentu bernardynek, po otrzymaniu przez te
ostatnie w roku 1871 dekretu kasacyjnego z poleceniem przeniesienia się do
Łowicza. Przed objęciem klasztoru w Przasnyszu odbędą u łowickich bernardynek
w uroczystość św. Franciszka z Asyżu 4 października 1870 roku swą pierwszą
kapitułę pod przewodnictwem fundatora o. Honorata Koźmińskiego. Pierwszą
przełożoną Kapucynek zostanie s. Izabela Lebenstein, która będzie pełniła ten
urząd prawie pół wieku. Jednak do roku 1906 nie będzie im wolno przyjmować
kandydatek do nowicjatu. W pierwszej połowie XX wieku polskie kapucynki
zdecydują się przejść z reguły III Zakonu św. Franciszka na regułę II
Zakonu św. Klary i w roku 1927 zostaną włączone do Zakonu Klarysek Kapucynek. W
latach sześćdziesiątych XIX wieku, po konfiskacie funduszy klasztornych, gdy
wszelkie kwesty w mieście i we wsiach okolicznych zostały zabronione,
łowickie bernardynki zamieniły na ogród owocowo-warzywny bagniska ciągnące
się poza klasztorem aż do łąki zwanej „Kostką”. Ogród ten wkrótce stał się
ozdobą miasta, siostrom dawał utrzymanie, a produkty hurtem zakupywała firma
„Braci Wróbel” z Warszawy. Prowadziły też siostry pracownię hafciarską. Jako
znakomita hafciarka słynęła s. Józefa Nowak zmarła w 1887 roku po 56 latach
życia zakonnego. Wyposażała wszystkie okoliczne kościoły w szaty liturgiczne.
Jej komże, stuły, ornaty określano jako arcydzieła. Przełożona
Serafina Wojtasiewicz czyniła wiele starań u władz rządowych o pozostawienie
klasztoru łowickiego i przyznanie mu tytułu „etatowego”, dwukrotnie pisała po
francusku do samego cara. Starania odniosły tylko ten skutek, że z dekretem
kasacyjnym rząd długo zwlekał, natomiast nowicjatu nie pozwolił otworzyć.
Żyjąc nadzieją, że los łowickich bernardynek kiedyś odmieni się, matka
Serafina odnawiała kościół i klasztor, dbała o zabudowania gospodarskie. W
kościele z ośmiu ołtarzy trzy przeniosła do wewnątrz klasztoru, by było
więcej miejsca dla wiernych. W lutym 1884 roku zmarł ostatni pełniący funkcję
kapelana bernardyn o. Fidelis Meller. Trzeba było wystarać się w Warszawie,
by Władza Archidiecezjalna powierzała odtąd obowiązki rektora kościoła NMP i
św. Elżbiety w Łowiczu jednemu z kapłanów diecezjalnych. Kto jeszcze w tych
ostatnich latach był zaangażowany w posługę przy klasztorze dowiadujemy się z
zachowanej księgi rachunkowej. W miesiącu styczniu 1898 roku czytamy: „Opłacenie
służby, mianowicie: -
Zasług Ogrodnikowi w stos. Rs 90 rocznej płacy Rs: 7 kp 50 -
Zasług Kucharce w stosunku Rs 30 rocznej płacy Rs: 2 kp 50 -
Zasług Stróżowi w stosunku Rs 40 rocznej płacy Rs: 3 kp 33 1/3 -
Zasług Praczce w stosunku Rs 30 rocznej płacy Rs: 2 kp 50 -
Zasług Dziewce w stosunku Rs 20 rocznej płacy Rs: 1 kp 66 2/3 razem Rs: 17 kp 50 ” W
roku 1897 żyło jeszcze w Łowiczu pięć bernardynek, w roku 1898 już tylko trzy
i wtedy 12 lipca nastąpiła ostateczna kasata klasztoru. Siostry wywieziono do
bernardynek w Wieluniu, gdzie jako ostatnia zmarła m. Serafina Wojtasiewicz
20 września 1904 roku. Kościołem przyklasztornym w Łowiczu w dalszym ciągu
opiekował się kapłan pełniący funkcję rektora, natomiast w klasztorze zostali
zakwaterowani ludzie świeccy. |
|
|