DZIEJE ŁOWICKICH BERNARDYNEK – spis treści
Początki Bernardynek Łowickich |
Łowicz,
w dawnych wiekach leżący w granicach archidiecezji gnieźnieńskiej, z czasem
stał się miastem rezydencjonalnym arcybiskupów gnieźnieńskich, prymasów
Polski. W XIV wieku wybudowano tu zamek prymasowski; przez długie lata było
to centrum pastersko-administracyjne najstarszej polskiej archidiecezji. We
wnętrzu prymasowskiej kolegiaty, dziś katedry łowickiej, odbywały się synody
kościelne; tu gromadzili się dostojnicy duchowni i świeccy, omawiając sprawy
kościoła i państwa polskiego. Katedra łowicka jest nekropolią, a zarazem
mauzoleum dwunastu prymasów oraz innych znakomitych duchownych. Arcybiskupi
starali się też o rozwój gospodarczy i artystyczny miasta. W
takim to klimacie w roku 1468 na przedmieściach Łowicza na południe od Nowego
Miasta, powstała fundacja Braci Mniejszych Obserwantów. Fundator i przyjaciel
zakonu arcybiskup gnieźnieński Jan Gruszczyński, po otrzymaniu bulli
papieskiej zezwalającej na erekcję klasztoru, wprowadził w roku 1470
uroczyście zakonników do zabudowań klasztornych. Według franciszkańskiej
kroniki brata Jana z Komorowa już w 1472 roku bernardyni odbyli tu
ogólnopolską kapitułę prowincjalną. Przy
kościele św. Bartłomieja Apostoła łowickich bernardynów od początku istniał
Trzeci Zakon św. Franciszka. Spośród właśnie tercjarek wyłoniła się w Łowiczu
wspólnota zakonna bernardynek. Z odpisu notarialnego w języku łacińskim,
znajdującego się w starej Księdze Konwentualnej bernardynek,
dowiadujemy się, że w roku 1563 mieszkały one na terenie, który zakonnicy
otrzymali w darowiźnie od młynarza Mikołaja w roku Na
przełomie XVI i XVII wieku, o czym była mowa w poprzednim rozdziale,
bernardyni reformowali klasztory sióstr, wprowadzając klauzurę i śluby
uroczyste, zgodnie z wymaganiami potrydenckiej bulli
papieża Piusa V. Najpierw należało znaleźć fundatora kościoła własnego
zakonnic, by mogły mieszkać w klauzurze. Łowiccy bernardyni oprócz pracy
duszpasterskiej i charytatywnej, funkcji penitencjarzy i kaznodziejów w
Łowiczu i okolicach, pełnili też funkcję kapelana w niedalekich
Walewicach. Właśnie rodem z Walewic była Eufrozyna Walewska, żona
podkomorzego gostyńskiego Marcina Sadowskiego. Byli oni bardzo zamożni, a
będąc ludźmi głębokiej wiary, postanowili zadysponować majątkiem na jak
największą chwałę Bożą. Podpisali w 1647 roku kontrakt ze znakomitym
architektem Tomaszem Poncino celem wybudowania w
Łowiczu kościoła i klasztoru dla panien Zakonu św. Franciszka. Życzeniem ich
było, by zakonnice mieszkające w ufundowanym klasztorze poświęcały się również
wychowywaniu i kształceniu dziewcząt. W
wyciągach z XIX-wiecznych aktów Archidiecezji Warszawskiej odnośnie klasztoru
bernardynek w Łowiczu czytamy: „Fundatorem tego domu zakonnego był Jaśnie
Wielmożny Marcin Sadowski, herbu Nałęcz, najpierw podkomorzy gostyński, poseł
na Sejm w 1643 roku, skąd na lustrację dóbr królewskich naznaczony, potem
kasztelan gostyński, mąż w rodzie i wojnie sławny. Był najżyczliwiej
usposobiony względem Zakonu św. Franciszka i zapewne z tej przyczyny
postanowił założenie klasztoru Sióstr Bernardynek. Drugą przyczyną była wola
kasztelana – wychowywania panienek na chlebie zakonnym klasztornym i to w
takiej liczbie, jaka była liczba zakonnic.” W
archiwum łowickich bernardynek do dziś jest zachowany XVII-wieczny odpis kontraktu
z roku 1647 podkomorostwa gostyńskich Marcina i
Eufrozyny Sadowskich z architektem Tomaszem Poncino
i jego żoną Agatą. Kontrakt opisuje szczegółowo budowę kościoła i klasztoru w
przeciągu trzech lat za sumę pięćdziesięciu czterech tysięcy złotych
polskich. Przy ówczesnych umowach obowiązkiem architekta było nie tylko
postawienie murów, ale również wyposażenie wnętrz i wszelkie prace
wykończeniowe. Oto fragment kontraktu: „... kościół ma być wzdłuż na łokci
czterdzieści, a wszerz na łokci półosiemnasta,
wszystek zasklepiony, w którym mają być formy, ławki, kazalnica, miejsce
na organy, chór Pannom Zakonnym przystojnie należący, zakrystia, drzwi z
zamkami porządnymi, oknami w ramy dobrze oprawnymi ... Refektarz, izby na
dole i cele górne według obrysu od Jegomości wziętego, które ma oddać z
piecami chędogimi, z kominami wywiedzionymi, z oknami w ramy dębowe
oprawnymi i chędogą robotą robionymi i prętami żelaznymi do nich należącymi,
także kratami żelaznymi, naokoło, ze drzwiami chędogą robotą pasowanymi,
wystawionymi zawiasami, zamkami porządnymi, kluczami do nich należącymi,
stołami, ławami, zydlami i inszymi wszystkimi potrzebami. ..... której roboty
sławetny pan Andrzej Kazimierz Cebrowski, mieszczanin i obywatel łowicki,
także Ojcowie Bernardyni doglądać będą, aby jako najporządniej wystawiona
była, których dozoru i napomnienia pan Tomasz ma przestrzegać. ...”
Wspomniany wyżej Andrzej Kazimierz Cebrowski był lekarzem nadwornym prymasów,
aptekarzem, kronikarzem i historykiem Łowicza; pochowany w 1658 roku
w podziemiach prymasowskiej kolegiaty. W
razie niespodzianej śmierci Tomasza Poncino, według
umowy, żona Agata Poncino wraz z rodzonym bratem
męża Andrzejem mieli prac dokończyć. Tomasz jednak wywiązał się z kontraktu
sam, a następnie obaj bracia Tomasz i Andrzej Poncino
na polecenie prymasa Macieja Łubieńskiego dokonali przebudowy łowickiej
kolegiaty po jej pożarze, nadając jej wystrój barokowy i formę bazyliki przez
włączenie w jej architekturę istniejących wcześniej kaplic. Tomasz Poncino był też twórcą pałacu biskupiego w Kielcach. Barokowy
kościół i klasztor bernardynek wybudowane zostały na południowych
przedmieściach Łowicza tzw. Glinkach. Zabudowania klasztorne dwukondygnacyjne
trzema skrzydłami otaczają kwadratowy wirydarz, czwarty bok wirydarza
zamykają krużganki kościelne. W wiekach XVII – XIX w górnej kondygnacji
znajdowały się 24 nieduże pomieszczenia z przeznaczeniem na cele mieszkalne
dla zakonnic, na dole natomiast był refektarz, kuchnia, piekarnia, pralnia,
pracownia robót ręcznych oraz sale dla dziewcząt oddanych na wychowanie i
naukę. (Obecnie piekarnia, pralnia i bursa dla dziewcząt znajdują się
w zabudowaniach obok klasztoru.) Nie zachował się żaden dokument
świadczący, pod jakim wezwaniem erygowany był klasztor z kościołem.
Najwcześniejsza informacja pochodzi dopiero z roku 1894 – jest to fragment
łacińskiego katalogu kościelnego, w którym czytamy o konwencie łowickim: Monasterium Monialium BVM. et
S. Elisabeth. Jest to więc monaster pod wezwaniem NMP i św. Elżbiety. Uroczystego
wprowadzenia mniszek do nowego konwentu dokonał w roku 1650 „Najdostojniejszy
i Najprze-wielebniejszy Pan, Maciej Łubieński, z
łaski Boga i Stolicy Apostolskiej Arcybiskup Gnieźnieński, Poseł z urzędu
Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego, Prymas i Pierwszy
Książę, Najłaskawszy Protektor Zakonu św. O. Franciszka.” W
tymże roku 1650 kasztelan Marcin Sadowski uczynił na rzecz nowego konwentu darowiznę
dwóch posiadłości spośród swoich dóbr: wsi Modła i Słup, aby zapewniły one
utrzymanie zakonnicom i pozostającym na ich wychowaniu dziewczętom.
W odpisie aktu tej darowizny czytamy, że dokonana ona była w Gąbinie
osobiście przez „J. Wielmożnego Marcina Sadowskiego Kasztelana Gostyńskiego
na Studzieńcu”. Zapis ten wyjaśnia, jakiego grodu kasztelanem był Marcin
Sadowski. Otóż Gąbin i Studzieniec to miejscowości leżące niedaleko Gostynina
pod Płockiem. Dziś poprawnie należałoby powiedzieć, że fundator był
kasztelanem gostynińskim, pozostaniemy jednak przy nazwie występującej w
rękopisach z dawnych wieków pamiętając, że nie chodzi o Gostyń Wielkopolski,
lecz o Gostynin pod Płockiem. Fundacja
konwentu Bernardynek w Łowiczu to było dzieło życia kasztelanostwa,
w które włożyli całe serce. 2 marca 1654 roku, złożony niespodzianie
ciężką chorobą, pisze kasztelan w pobliskim Bolimowie swój trzeci testament.
Zanim zadysponuje ostatnimi ruchomymi funduszami i przedmiotami, choć to
człowiek świecki, możny i na stanowisku, stanie przed Bogiem, świadomy,
że wszystko ma od Niego i na Jego chwałę chce obrócić, zwierzy się jeszcze ze
swego oddania Matce Bożej, a potem pierwszą jego myślą będzie ostatni dar dla
zakonnic łowickich; wreszcie na końcu wyzna pragnienie spoczynku w kościele
bernardynek. Tekst testamentu, zachowany przez siostry, jest bardzo długi –
przytoczmy jego początek na świadectwo wiary naszych ojców: „Uważając
skazitelność i odmienność tego mizernego świata, na którym nic gruntownego,
nic trwałego, nic statecznego nie masz, tylko przy łasce Bożej a pobożnych
uczynkach gotować się na śmierć każdemu pobożnemu katolikowi, nad którą nic
pewniejszego, a nad godzinę śmierci nic niepewniejszego
nie masz, co to ma być przed oczyma: urodziwszy (się) w wierze świętej,
katolickiej, powszechnej, w tejże wiek mój i ostatni punkt życia mego za
pomocą Bożą i Przyczyną Panny Przenajświętszej, Opiekunki i Dobrodziejki
mojej kończyć sobie życzę, dziękując Panu i Stwórcy memu za wszystkie
dobrodziejstwa Jego, którymi mnie przez wszystek życia mego wiek opatrować raczył i oto niegodny Majestatu Jego Świętego
upraszam pokornie, aby mnie wprzód łaską swoją świętą raczył dopomóc, jakobym
wprzód duszę moją jak najprzystojniej przygotowaną przed Majestat Jego Święty
(gdy mnie Pan Bóg z tego mizernego świata powołać raczy) stawić mógł. A przy
tym dyspozycję dóbr i dostatków mnie od Pana Boga powierzonych, jeśliby mnie
już Pan Bóg z dekretu swego świętego wziąć raczył, (taką) uczynić mógł,
która by była z chwałą Bożą i dusznym zbawieniem moim, a przy tym z ozdobą i
pamiątką Domu mojego, a iżem zawsze z młodości
mojej oddał się na usługę Najświętszej Pannie Patronce i Dobrodziejce mojej,
której i teraz niegodny upraszam, aby mnie raczyła Przenajświętszą przyczyną
swą jako najlepiej przygotowanego wystawić przed Majestat Pana i Stwórcy
mego, gdy wyrok Jego Święty nastąpi na mnie grzesznego, (w) której się opiekę
każdej minuty i w ostatnim punkcie życia mego oddawam,
pokornie niegodny prosząc, aby się raczyła przyczynić za mną. A iż niespodzianie
tak ciężką chorobą złożony jestem, jednak będąc zdrowy na umyśle takową
dyspozycję dóbr moich i sum pieniężnych Testament czynię: najprzód Pannom
Zakonnym Konwentu Łowickiego Fundacji mojej leguję dziesięć tysięcy złotych, inkludując w to te dwa tysiące złotych, które im
Nieboszczka godnej pamięci Małżonka moja legowała ...” Na
początku Mortuologium łowickich bernardynek
czytamy: „Roku 1654 przed Szwedami JWIM Pan Marcin Sadowski Kasztelan
Gostyński Fundator klasztoru i kościoła tutejszego umarł i z małżonką swoją w
kościele tutejszym w grobie ciała ich pochowane.” Następnego
roku kraj cały zalał potop szwedzki. „Bardzo ucierpiały kościoły i klasztory.
W Łowiczu Szwedzi najpierw zburzyli klasztor bonifratrów z kościołem św. Jana
Bożego, potem zrównali z ziemią kościół św. Jana Chrzciciela ze szpitalem i
kaplicą św. Krzyża, dalej bardzo zrujnowali klasztor dominikanów, a w końcu
sprofanowali kolegiatę niedawno odbudowaną, w której złupili ołtarze, zabrali
szaty kościelne, kielichy, krzyże, świeczniki ... Jedynie klasztor
bernardynek ocalał od grabieży.” (Łowicz – dzieje miasta, s.118). Zaś w
katalogu Wojewódzkiego Oddziału Ochrony Zabytków przy opisie obrazu
znajdującego się w głównym ołtarzu kościoła bernardynek jest adnotacja:
„obraz wsławił się cudami w czasie wojen szwedzkich”. Przechowane podanie
mówi, iż kiedy generał szwedzki wszedł ze swoją siostrą do kościoła
bernardynek i przyglądał się obrazom, przymierzając się do grabieży, obraz
Niepokalanego Poczęcia NMP w głównym ołtarzu poraził ich tak promieniującą
jasnością, że wystraszeni nie tylko nic nie zabrali, ale jeszcze złożyli dużą
sumę na odnowienie i wyzłocenie ołtarza. Wtedy był to obraz malowany na
drzewie, które z czasem spróchniało i pękło, dziś w ołtarzu głównym
znajduje się wierna jego kopia, wykonana na płótnie w roku 1855 przez
malarza Ludwika Jabłońskiego. Po
tak budujących początkach konwentu przyszedł czas na trudną próbę dla bernardynek.
Nowo wybudowany klasztor z kościołem został zakonnicom odebrany i to przez
władze kościelne. Jak do tego doszło. Wcześniej bernardynki łowickie
mieszkały w starym drewnianym klasztorze jako zakonnice nieklauzurowe
i mogące posiadać indywidualne majątki. Murowany konwent z kościołem na
Glinkach został ufundowany w celu przeprowadzenia reformy potrydenckiej
zakonu tj. dla zobowiązania sióstr do życia w klauzurze i złożenia ślubów
uroczystych. Bernardynki przeprowadzając się, nie bardzo miały świadomość,
jaką cenę za to będą musiały zapłacić. W rozdziale o genezie zakonu było już
wspomniane, że dla wielu bernardynek żyjących dotąd bez klauzury i ślubów
uroczystych, takie zamknięcie na całe życie i utrata wszelkiej własności były
uważane za warunki nie do przyjęcia. Nie można było na siłę zmuszać do
radykalnej zmiany stylu życia zakonnice, które zobowiązały się do życia na
innych warunkach. Te problemy z reformą sióstr mieli bernardyni we wszystkich
miastach. Nawet w Krakowie w klauzurowym konwencie św. Agnieszki, gdzie
chodziło tylko o złożenie uroczystego ślubu ubóstwa i rezygnację z
indywidualnych majątków, po kilkudniowych przygotowaniach, konferencjach
wygłaszanych przez kapłanów, tylko dziewięć zakonnic zgodziło się a
piętnaście odmówiło. Gdy zapowiedziano, że tylko te pierwsze będą mogły
sprawować urzędy i prowadzić nowicjat, zgłosiły się jeszcze dwie. A po
złożeniu ślubów uroczystych przez jedenaście zakonnic musiano wydać przepisy
obostrzone karami, żeby zapobiec konfliktom jednych z drugimi. W Poznaniu,
gdzie sześć zakonnic przyjęło reformę a pozostałe wzbraniały się, rozdzielono
posesję parkanem dla obu rodzajów zakonnic. Te drugie oddzielone otrzymały
własną przełożoną, ale bez nowicjatu. Podobne
trudności zaistniały w nowym konwencie łowickim. Do pomocy w zreformowaniu
sióstr przyjechały z Wielunia bernardynki klauzurowe. Łowickie zakonnice
jednak reformy przyjąć nie chciały. Wielkopolscy prowincjałowie, pomimo
napomnień i wydawanych zarządzeń, nie potrafili zaradzić powstającym w
klasztorze sióstr napięciom i sporom, oddali więc klasztor w roku 1667 pod
jurysdykcję arcybiskupa gnieźnieńskiego, a klauzurowe bernardynki odesłali z
powrotem do Wielunia. Prymas Mikołaj Prażmowski początkowo przywrócił
zachowanie reguły, ale nie na długo. Gdy zakonnice w dalszym ciągu nie
zachowywały klauzury i lekceważyły władzę arcybiskupa, w roku 1669 usunął je
z klasztoru przy użyciu siły, a klasztor z kościołem powierzył opiece
proboszczowi z Głowna, Małachowskiemu, altarzyście w kościele Ducha Świętego
w Łowiczu. W
tym samym czasie w Łowiczu zakładali fundację swoją Pijarzy. Ponieważ po
najeździe szwedzkim szkolnictwo upadło, w podnoszonym ze zgliszcz wojennych
mieście nie wznawiano już dawnej szkoły kolegiackiej, lecz powołano najlepszą
wówczas w Polsce szkołę pijarską. W roku 1668 przyjechali do Łowicza dwaj
pierwsi pijarzy. Prymas Mikołaj Prażmowski postanowił oddać na cele kolegium
nowy kościół i klasztor bernardynek oraz wydał decyzję w roku 1671 o
przejęciu klasztoru przez Zakon Pijarów. Marianna Załuska, przełożona nieklauzurowych bernardynek zabiegała na wszystkie
strony, by fundację siostrom przywrócić. Oburzona złamaniem woli fundatora,
wystąpiła do Kongregacji w Rzymie, oddając się urzędowo pod opiekę Stolicy
św.: „Gdy więc w ten sposób od Ill. ac Rev. biskupa gnieźnieńskiego
jesteśmy uciśnione i pobożna intencja fundatora poniosła bezprawie, przeto
najpokorniej prosimy Wasze Eminencje, ażebyśmy mogły zgodnie z tą fundacją
zatrzymać i zachować te dobra, jako własne i by Ojcowie Pijarzy zechcieli z tego
klasztoru odejść i nam go przekazać....” Tymczasem w roku 1673 prymas
Prażmowski zmarł. Wtedy zakonnice nie widząc już przeszkody do odebrania
klasztoru, nie czekając na odpowiedź Kongregacji z Rzymu, przyspieszyły
ponowne przejęcie klasztoru. W kronice bernardynek czytamy, że w dzień
odpustowy, gdy pijarzy byli zajęci nabożeństwem, zakonnice w przebraniu
rycerzy zorganizowały najazd z pomocą krewnych, opanowały klasztor,
powynosiły wszystkie sprzęty pijarów i zatarasowały drzwi i furtę. Następny
arcybiskup gnieźnieński, Andrzej Olszowski, przywrócił siostrom ich fundację
i ponownie przekazał je pod jurysdykcję wielkopolskiego prowincjała
bernardynów. Ten z kolei odczekał kilka lat, aż wspólnota niezreformowanych
sióstr wygasła i rozpoczął fundację na nowo, sprowadzając do Łowicza
klauzurowe bernardynki z Wielunia. Sprawa
odebrania zakonnicom nowego klasztoru nabrała takiego rozgłosu, że powstało
nawet małe dziełko po łacinie, opisujące szczegółowo przebieg wydarzeń. We
wstępie mówi ono: „Ta skromna książeczka wydobywa na światło dzienne początki
fundacji łowickich zakonnic świętej Klary. Niech się uczą z niej potomni, że
każdy początek jest trudny, że nie powstanie żadne wielkie dzieło, jeśliby w
początkach nie napotkało wiele przeciwności. I w istocie, jeśli każdy
sprawiedliwy odbiera palmę zwycięstwa, to tym bardziej córki św. Matki
Elżbiety, która znosząc wielkie uciski z zapałem pięła się na wyżyny.”
Znajdujemy w powyższym wstępie jakoby podwójny patronat bernardynek: św.
Klary i św. Elżbiety. Należy w tym miejscu podać pewne wyjaśnienie. Św.
Klara była pierwszą mniszką Drugiego Zakonu franciszkańskiego – zakonu
żeńskiego, kontemplacyjnego, klauzurowego. Reguła II Zakonu jest autorstwa
samej św. Klary. Jest w niej zawarta myśl św. Franciszka przetransformowana
na osobowość św. Klary, dlatego mówimy tu o duchowości klariańskiej.
Ponieważ św. Klara była pierwszą mniszką franciszkańską, stąd ogólna opinia
mianowała każdą franciszkańską zakonnicę kontemplacyjną i klauzurową –
zakonnicą św. Klary. (Wymownym tego przykładem jest zapis w Ordo Divini Officii ad usum Archidioecesis Varsaviensis za 1820 r.: na s. 80 dotyczącej Łowicza
czytamy: „Conventus Monialium
Ord.: S. Clarae”; podczas gdy na stronie tytułowej Księgi
Konwentualnej łowickich bernardynek widnieje napis z roku 1761: Archivium Fundationem
et Res Gestas Monialium Sanctae Clarae Tertii Ordinis Sancti Patris Nostri FRANCISCI, a
więc III-go Zakonu św. Franciszka a nie II-go Zakonu św. Klary.) Bernardynki,
mając głęboką cześć dla św. Klary, nie posiadają duchowości klariańskiej, wyrosły bowiem z Trzeciego Zakonu św.
Franciszka. Zatem ich Patronką była zawsze członkini III Zakonu, św. Elżbieta
Węgierska, wielka kontemplatyczka, choć bardziej
znana z dzieł miłosierdzia. Aktualne Konstytucje Generalne Sióstr Bernardynek
w p.3 przedstawiają sprawę patronatu następująco:
|
Pocztówka: Łowicz.
Kościół i klasztor bernardynek ok. 1910 r., nakładca
Księgarnia Szyji Kronenberga w Łowiczu. Ze zbiorów
Andrzeja Chmielewskiego. |
|