s. Marta Anna Bryła OFSB |
Oddanie
Codziennie
i to tak na serio
trzeba mu dłoń podać
gotowym na wszystko
na bolesne zranienie
i na radość pełną
na przyjaźń prawdziwą
i na opuszczenie
A jutro
znów od nowa
wszystkiego zażąda
i miłości zrani
najprostsze pragnienia
abyś tak jak hostie
serce swe i siebie
złożył na patenie.
Upadek
Cierń, co zranił ukuciem duszę
i serce zadrżało
- czy muszę?
Lecz to ciągle takie własne, moje
zawsze mi dane
- nas dwoje
I ukojenie minie powoli
zostanie pewność
- że bardzo boli.
I jak tu Cię kochać
gdy wszystko się wali
gdy dajesz na przekór
nie o to co proszę
gdy ufność, jak kwiat
zwiędły w moim ręku
nie chce jakoś odżyć
choć łzami go roszę.
A może mi trzeba pozostać na wyspie
gdzie tylko samotność moim towarzyszem
będzie mi szeptać słowa nabrzmiałe nadzieją
i przytuli do siebie, serce ukołysze.
I powie prawdę gorzką i banalną,
twardą bez wzruszeń i zbytniej czułości,
że kocha się wtedy, prawdziwie do końca,
gdy się nie czuje miłości.
SITIO
serca co kocha
i o nic nie pyta
dłoń wyciągniętej
co się nie cofnie
oczu wpatrzonych
tylko we mnie
warg co szepczą
tylko dla mnie słowa
Pragnę
tak bardzo pragnę
tylko ciebie
by przez ciebie miłować
Jest ufność
co wierzę bez granic
Jest prawda
co nigdy nie łudzi
Jest dłoń
zawsze wyciągnięta
Jest miłość
co kocha bez miary
Jest Ktoś
kto zawsze pamięta
Jest uśmiech
co nigdy nie zwodzi
Jest radość
co ciągle chce dawać
Jest ból
co płakać nie umie
Jest tęsknota
co czeka wytrwale
Jest Moc
co słabość rozumie.
A może już jutro
za dni marnych parę
stanę jak dziecko
przed Ojca obliczem
z głową spuszczoną
i ze łzami w oczach
wszystkie moje winy
szczerze mu wyliczę
A On jak ojciec
do serca przytuli
przebaczy, zapomni
i łzy me osuszy
i nową pieśń chwały
razem zaśpiewamy
bo wielkie rzeczy
uczynił mej duszy
Stopiony ból - na złoto
i na łzy serdeczne
zostało tylko serce
i szept słów najczulszych
na stopienie wieczne.
Stopiony grzech - na miłość większą
na ufność bez końca
została tylko tęsknota
jak oblubienica wierna
zawsze kochająca.
I nic mnie od Ciebie
odłączyć nie zdoła
pogarda zaszczyty
zwycięstwa nie klęski
bo Ty jednaki
mego życia wzorem
w tryumfie pokorny
w porażce zwycięski.
Wybór
codziennie od nowa
z nową nadzieją
z żarem miłości
wybieram:
niepewność- pewną jak dotyk
miłość - bez uczucia
lecz silniejszą nad śmierci godzinę
wolność - co rozrywa
kajdan mych niewolę
i Moc - co jednym słowem
uniewinnia winę
Wiem ze zbyt trudne i pochopne są słowa
a czyny zbyt kruche by je pamiętano
czy na piasku pisane
czy w żelazie wykute
głosem wołającym zawsze pozostaną
Bo bezmiar tajemnicy głęboko ukryty
nie patrz na słowa,
nie patrz na ręce
nic to - proch tylko przed Jego obliczem
jeżeli umiesz to popatrz na serce
A ono bije inaczej niż chciano
i słucha inaczej
głębią tajemnicy
i czy bólem płaczę, czy radością biję
jednakowo kocha, jednakowo milczy
Upaść boleśnie, by powstać z nadzieją
zbłądzić, by powrócić tą samą drogą
oddać, by poczuć smak wolności serca
milczeć, by odczuć jaką moc ma słowo
Zapłakać, by poczuć smak łez nie otartych
spojrzeć w oczy głęboko, by prawdę zrozumieć
i poczuć się samotnym, by mocno zatęsknić,
poczuć się niekochanym, by kochać umieć.
Za późno
Spóźniona miłość wyszła naprzeciw
z żarem w oczach
z czułością słów kłamliwych
z żądzą silniejszą od cnoty
i wybrać każę miłość
co z miłością pogubiła kroki
i cóż pozostanie z tego
wierność
czy na wietrze papiloty
Zatrzymać się na chwilę
nad chwilą
co w czasie nie może
pomieścić zdarzenia
i dalej idzie
i dalej goni
czas zraniony
chwilą wspomnienia.
Wyciągnąć dłoń w próżnię
zawiśnie w bólu
w czasie oczekiwania
a potem
inny ból serce zrani
przejdzie głębiej
aż do rozstania
aż do nowej tęsknoty
do nowego czekania
i tak ciągle od nowa
do chwili konania