Strona główna

s. Marta Anna Bryła OFSB

 

Gałązka jaśminu

Oplotła się wkoło Twego krzyża
mała gałązka białego jaśminu
i swą obecnością mi przypomina
że trzeba mi tak blisko stanąć
krzyż mocno w dłonie radośnie uchwycić
i prostym krzyżem w moim życiu
jak kwiatem jaśminu się zachwycić


Daj mi taką wiarę
bym każdego dnia
przeniosła
Ciebie
ponad siebie
bym jak trzcina
ugięła się
pod Twoim
tchnieniem
i bym z małego
knotka
buchnęła płomieniem


Czas

Nie ma czasu
gdzie miłość
trwa wiecznie
i nie ma miłości
gdzie wiecznie
mierzysz czas.


Jesteś Panie

Jesteś ciszą, w której odnajduję szept Twego słowa,który w alabastrowej rosie daje poszept cichej mowy
jak głośny krzyk do mnie wołasz
w szepcie bez słowa

Jesteś głośnym Echem w jednej małej kropli,
która przejrzystością na wskroś mnie zachwyca
i do mnie przemawiasz tak jak kiedyś w ciszy
gdy Cię w ciszy Głosu poczęła Dziewica

Jesteś, jak wierzę, w małym liściu brzozy,
kąpiącej swe liście w wodzie strumyka
jesteś w polnej stokrotce
i w wiosennym kolorowym motylu - choć mi tak umykasz

Jesteś we mnie tam najprędzej odnaleźć Cię mogę
gdy w ciszy zatonę i cisza mnie pochłonie
wtedy tylko słyszę tę ciszę, bo Ty ciszą jesteś
i tylko w tej ciszy wszystko powiedzieć Ci mogę.


Franciszku

Franciszku?
czy można być tak ubogim
by nic dla siebie nie mieć
a zarazem by wszystko rozdawać
i przez to być jakby bogactwa Bożego
- cieniem

Franciszku?
czy można być tak radosnym
bo tylko radość nieść wszędzie
i głosić w koło "Pokój i Dobro"
a przez to stać się dla ludzi Bożej radości
- orędziem

Franciszku?
czy można tak kochać
tę Miłość co nie jest kochana
by dla niej porzucić wszystko
i przed nią w głębokim milczeniu
- paść na kolana


Moja przemiana
I znów od początku
i znów nie do końca
I znów od startu
lecz nie do mety
I znów od rana
lecz nie do zmierzchu
- to moja przemiana - niestety ...


Nie chodź zbyt daleko
nie dalej jak na wyciągnięcie ręki
nie dalej jak na moc mej wiary
nie dalej jak na szept nadziei
bym mogła cię przez mgłę zobaczyć
bym mogła znów zawołać
bym mogła zawsze wierzyć
żeśmy rozłąką złączeni


Czy mogę milczeć
gdy płaczą kamienie
gdy trawa się zgina
pod losem przeznaczenia
czy mogę się śmiać
gdy słońce blask traci
w ludzkim sercu
bez ulgi rozgrzeszenia


Cisza

Cisza jest po to
by usłyszeć krzyk minionego czasu
by usłyszeć szept
nadchodzącej chwili


Modlitwa

Bez słowa
choć tysiące myśli
krąży nade mną
jak stado czarnych kruków
i ni to zloty, myśli, upojnej
i ni to upadek poraził słowa
klęczę przed Tobą Boże
na wszystko gotowa.


Upór

I znów mnie boli głowa
i zdrowy rozsądek gubię po drodze
w kościach mnie łamie
ból na złą pogodę
i tak stękając
do celu dochodzę


Daj mi, Chryste, nadzieję,
że nie zwątpię
gdy niebo, niebem nie będzie,
gdy ziemia padołem się stanie,
gdy wierzyć przestanę,
gdy się zachwieję w życiu,
jak na kładce lichej,
gdy się wstecz oglądnę
i nic nie zobaczę
daj mi, Chryste, nadzieję,
że jeszcze zapłaczę.


Który to już raz z kolei
szukam pierwszej gwiazdy na niebie
i wsłuchuję się w śpiew aniołów
nad doliną pasterzy
tyle już razy - Bóg się rodzi
moc truchleje
tylko w moim życiu
raz ciemnieje, raz dnieje.


Pieśń moją Ci śpiewam

Pieśń moją Ci śpiewam
a słowa jak krople krwi
sączą się z serca w kielich po brzegi.
Pieśń moją Ci śpiewam
z kraju mego wygnania
i z brzegów wzburzonej rzeki
to ja bezdomna i opuszczona
to ja przygarnięta, miłością zraniona
jak strzałą co w serce bezlitośnie godzi
pieśń moją Ci śpiewam
choć ona łzy tylko dziś rodzi.
Czy słyszysz ten śpiew o Ty ukryty
przed mymi oczyma
pieśń moją Ci śpiewam
jak gorycz żółci
i jak pełny kielich weselnego wina.


Madonno

Dlaczego się nie uśmiechasz?
Panna Bolejąca
Czyż ból Twój, aż tak wielki,
jak ludzka głupota,
jak ludzka przewrotność
i jak zawiść ludzka
co siedmioma mieczami
Twe serce zraniła
Czemu ciągle patrzysz smutno
w naszą stronę
jakbyś wyglądała powrotu
jedynego syna.


Codziennie

Cała bez reszty, bez udawania,
że ofiara zbyt wielka
decyzja zbyt śmiała,
że droga zbyt kręta
i jutro niepewne,
że miłość za mała

I odtąd już zawsze do chwili ostatniej
bez chwały, poklasku
i wielkich uniesień
z bezmiarem pragnień
wielkich, jak miłość
z ciężarem bólu
co nadzieję niesie.


Dwie miłości

Miłość jak grom
jak iskra
jak zorza
może być ludzka
i może być Boża

Jedna na zawsze
od kresu
do końca
nie pytaj na ile
druga
za coś
dla czegoś
na chwilę.


Zagubionym

Wierzę, że powrócisz,
choć zbolałą duszą
z stopami co krwawią
ze łzami co zagłuszą rozpacz i udrękę.
Wierzę że powrócisz
z płonącym obliczem
z nadzieją co rozświetli
już ostatnie cienie
i z miłością nową
co wzmocni wiarę,
oddali zwątpienie.


Przemierzam życie
krokiem olbrzyma
lecz sercem dziecka
tęsknię ku wieczności
i biegu mego
nic nie zatrzyma
i nikt mi nie wydrze
z serca miłości


Życie

We wszystkich kolorach
mnie wabi zachwyca
przegarnia
a czasem odwraca
swój urok
i smutkiem, i łzami
ogarnia

Lecz kiedyś, któregoś dnia
odejdzie ode mnie nieznane
i w darze zostawi
mi Życie
nad życie kochane.


W gwarze dnia
i ciszy nocy
wiem, że ze mną jesteś
Ty w mojej słabości
- zawsze wszechmocny.